Choroba cały czas próbuje mnie zniszczyć.
Wczoraj ponownie nogi i ręce odmowiły mi posłuszeństwa. Znowu upadłam i mocno się uderzyłam.
Mój Wojtek przerażony całą noc pomagał mi się "pozbierać" nie tylko fizycznie.Wieczory i noce są dla mnie najtrudniejsze.
Wtedy to własnie przychodzą złe myśli. Nie wymagam od życia zbyt dużo, nie mam marzeń ponad miarę.
Kochać życie przecież nie jest grzechem.